środa, 19 grudnia 2012

Love it.




Fajnie mieć na 9:50 i kończyć po trzech godzinach o 12:25.
A jeszcze fajniej jest, kiedy dostanie się możliwość spędzenia tego dnia w domu.
Zabrałam się za porządki, ale jak to Ilona mówiła, że powywalała wszystko z szafki i włożyła wszystko z powrotem, bo "szkoda, bo za ładne", "to się może jeszcze przydać", "to niech leży", tak i ja, dziś uznałam to za (niekoniecznie) dobre wyjście z sytuacji. :D
A teraz czas na minutkę cytrynową i muzykę! :) + fashiolista


BON JOVI- BORN TO BE MY BABY












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz